Koniec misji. Po prostu koniec. Byliśmy. Teraz wróciliśmy.
Albo raczej wracamy. Jeszcze jesteśmy w pociągu. I tak sobie podsumowujemy.
Dużo się działo.
Ale żeby uczynić zadość ciekawości wszystkich czytelników
wpierw o dwóch ostatnich dniach.
Likar z x. Władysławem:
I tulenie z siostrą Adrianną.
Busem do Chmielnickiego. A potem pociągiem do Lwowa. 4,5h. Na leżąco. W ciągu dnia. "Czułem się jakbym jechał z Bombaju do Kalkuty".
Wieczorem lądujemy we Lwowie. Przy kościele św. Antoniego (który nas prowadził przez cały nasz wyjazd) w Domie Pielgrzyma oo. Franciszkanów. Pochodziliśmy sobie trochę po mieście: kościół Dominikanów, Jezuitów, cerkiew Wołoskai katedra Ormiańska. Byliśmy też jeść. Lubimy jeść.
W czwartek: msza, cmentarz Łyczakowski i Orląt Lwowskich, Katedra Łacińska, fabryka czekolady. Potem dzida po bagaże, na dworzec, marszrtutką do granicy z Polską, przejście przez granice (szybko poszło. W końcu nie szmuglowaliśmy pampersów i pieluchomajtek), jazda busem do Przemyśla... i pociąg.
Ale teraz trzeba przejść do sedna. Podsumowanie:
- nasza misja trwała 17 dni
- przejechaliśmy w obie strony ponad 2000 km
- przeszmuglowaliśmy przez granicę 18 paczek pampersów, stos leków i niepoliczalną ilość opatrunków
- wydaliśmy koło 2 340 posiłków
- "Zrobiliśmy dwie lewatywy"
- założyliśmy około 80 różnego rodzaju i wielkości opatrunków
- rozdaliśmy ponad 1000 tabletek
- umyliśmy korytarze. Wszystkie. Wiele razy.
- kible też
- naczynia też
- "zjedliśmy kilka ton kaszy, hektolitry zup i czaju"
- wykąpaliśmy wielu pacjentów
- przegadaliśmy mnóstwo godzin
- zaśpiewaliśmy niezliczoną ilość piosenek i pieśni
- spędziliśmy kilkadziesiat godzin na modlitwie
- dwa razy wyjechaliśmy do Chmielnickiego
- wypraliśmy, wysuszyliśmy, przemaglowaliśmy mnóstwo pościeli
- przenieśliśmy kilka szaf, tumboczek i krawatów
- obraliśmy kilkanaście kg kartoszków
- ulepiliśmy 600 pierogów
- zrobiliśmy chyba milion zdjęć
To wszystko byłoby bez sensu, gdyby nie... ONI!
- pani Helena - krawcowa, szyje, zawsze jadła zupę bez kartoszków.
- pan Wasyl - "Ruki do dołu". "Ruki do góry". "Lewa noga do góry". "Gdzie jest Iwona?"
- pan Alfred - o złotym uśmiechu, wojna w Afganistanie, desanteria, biznesmen, wielbiciel seriali.
- pan Bolko - znajomość krótka ale intensywna.
- pan Stanisław - organista, "ja przepraszam", "ja wybaczam", "która tabletka na rano?"
- pan Sławko - cicha nieobecność, swoje miejsce w kaplicy, jednak trochę mówi (przekonaliśmy się ostatniego dnia)
- pan Stanisław (inny niż ten pierwszy) - piosenki, wiersze, bosman na statku, praca za kołem podbiegunowym, z TYCH Raczyńskich
- pani Olcha - synoczki, Ociec Duchowny, "Jadę z wami. Zostawiam wszystko i jadę.
- pani Antosia - słoneczko likarów, nigdy nie narzekała, zawsze uśmiechnięta
- pani Bronia - głos zza stolika, tajny współpracownik likarów
- pani Lenka - gdyby nie uszy to uśmiechałaby się dookoła głowy, całująca po rękach, rozdawała makarony.
- pani Lubov - "dzisiaj się lubimy?", "ale też taka kochana", miała swoje miski do jedzenia.
- pani Halina - piękny uśmiech, pogodna, pracowita.
- x. Władysław - Wojciech relacjonuje: "Podczas pożegnania x. Władysław trzymając mnie za rękę i przytulając do siebie mówi: <<Jestem już stary i wiem, że Polski nie zobaczę. Ale przytulam Ciebie bracie kapłanie i w ten sposób żegnam się z Polską. Dobrze, że tu przyjechałeś>>. Łzy w oczach".
- pan Anton - "szykuj wodę na piekielnik (termofor)!", "Życzę zdrowia! Bo wszystko inne można kupić, albo ukraść.", przemyt wódki na suknię ślubną
- pan Wadim - Iwona wielokrotnie odrzucała jego zaproszenia na papierosa, "Toż to moja babka!".
- Saszko - jego kichnięcia budziły cały dom, Bob Budowniczy.
- Nikola - "czasem potrzebował aminazilu", nieodłączny przyjaciel p. Hali, pracowity. Niesamowicie pracowity.
- pan Pietro - różańce, człowiek ciągłej modlitwy.
- pan Michał - "generalnie zdrowy"
- pan Włodzimierz - nie za bardzo mógł chodzić... chyba, że do sklepu. Ale to z polecenia likara.
- pani Józia nr. 1. - nie mówiła dużo, tylko przytakiwała.
- pani Józia nr. 2. - "tego się nie da opisać", pierwsza spotkana pensjonariuszka przez Karola. O 4 w nocy. Na korytarzu.
- pani Maria - najlepsza przyjaciółka pani Józi nr. 2., "dawaj kiełbasę", "doktor, gdzie jest Józia?!"
- pani Bernatka - 98 lat, opowieści o kozie.
- pani Antosia - ta od stetoskopu i poszukiwania zielonego swetra, z przekonania Polaczka.
- pani Uda - podarowała Wojciechowi koszulę, nic nie mówiła, ale się uśmiechała.
- pani Maria - zawsze miała swoją łyżkę.
- pani Cecylia i Wiera - nieodłączne przyjaciółki i towarzyszki.
- pani Stefania - pięknie mówi po polsku, interpretatorka pieśni.
- pani Regina - babcia od cukierków.
- pani Wiera - bardzo radosna, leża na środku, nazywała dziewczyny swoimi rodzonymi córkami.
- pani Bronia - bardzo czuła, wrażliwa i dawała ciastka.
- pani Hala - zasłuchana w słowa Ewangelii czytanej przez Damiana po rosyjsku.
- pani Wiera - tajemnica zaginionej szafy, wzruszająca historia życia, lubiła chustki na głowę.
- pani Zośka, Ania i Celina - trójca święta z kaplicy, życzyły wszystkim nieba bez czyśćca.
- pani Lonia - "nakapaju mi do ucha... mmmmmm... haraszo, haraszo!", turban i ciekawa historia życia: księgowa z Ałamaty.
- pani Ania - próbowała przekupić likara, własnoręcznie przepisała cały modlitewnik.
- pani Hala - albo na korytarzu, albo na uliczku, "Pierożki dawaj!", "Zawołaj Nikole" i... dużo by opowiadać.
- pani Liza - milcząca obecność, ale wzrok przenikliwy.
- pani Wiera - pokorna służebnica, stonowana i spokojna.
- pani Marianka - taka kochana babusia, śpiewała po polsku kolędy.
- pani Bronia - złożone rączki, aniołek, słuchająca.
- pani Maria - ciągle nadawała przez telefon, ale jednak kochana, nazywana przez lekarzy caryca.
- pani Basia - słońce tego domu, pogodna, pomocna, kumpela Hali.
- pani Irena - prrr, prrr, wyszywała obrazy, pomagała w maglu.
To nie z powodu ilości pampersów, spędzonych godzin, zrobionych opatrunków, rozdanych posiłków pojechaliśmy na misję. To właśnie z powodu i dla tych LUDZI tam się znaleźliśmy. Nie żałujemy. To był naprawdę piękny czas.
Pozdrawiamy...
Marysia, Marta, Gosia, Iwona, Kasia, Karen, Mikołaj, Damian, Karol, Robert, Wojciech, Tomek.
+